Witajcie,
Dziś miałam kłótnie z chłopakiem, w złości pomyślałam dopieke ci i się upale go to zawsze boli. Stary utarty schemat, reakcja automatyczna na stres i zapomniałam nawet o moim notesie.
Wybieglam z domu i w momecie gdy zamknęły sie za mną drzwi coś jagby mnie uderzylo i pomyślałam: kupie jointa i co? Jak to, ja mam go palic! Poczułam sie jakbym musiała wsiąść drugi łyk piołunu, znam już ten smak. Nie stop.
Spacer dobrze mi zrobił, zamiast trawki kupiłam krokiety typową Holenderską przekąske. Zjedlismy je wspólnie i na spokojnie przedyskutowalismy temat kłótni.
Jak miło było widzieć jego radość ze zmiany mego postępowania.
Dziś wygrałam bitwę ale wojna trwa. Niebedzie mnie tu kolejne kilka dni, jadę na kemping i wam życzę postępów.
Musze wam sie przyznac 18 dni bez narkotyku to nie zasluga ksiazki. Teraz uswiadomilam sobie ze tak mialam palenia dosyc ze podczas ostatniego ujarania, na haju modlilam sie o zmiane mego zycia. Modlilam sie chociaz bylo mi wstyd za moj stan, a odkad pale to 10 lat nie odwazylam sie byc u spowiedzi. Dodam ze pochodze z katolickiej rodziny i wieze w boga ale nie praktykuje . Macie podobnie?
Odkat natrafilam na to forum to na youtube narkomania i tylko ten temat ,trohe jak w hipnozie.
Znalazlam filmik ktury udezYl w moje serce :Anna Golędzinowska - Ocalona z piekła
Piekna historja, poplakalam sie,hyba jade do Maczugori
1prohibicja; zakazany owoc lepiej smakoje
2problem z zakupem; dla chcacego nie ma nic trodnego
3brak okazji... ; to tez okazja
odpowiednie pranie muzgu wszystko zmienia
i bede wolna !!!!!!!!!!
Cześć, jestem tu całkiem nowa... powiem Wam, że jestem czysta od 2 lat, tak dokładnie dwa lata, ale mam takie dni jak dziś, mam takie dni, że dużo bym dała żeby odlecieć, ale wiem, że ten raz zniszczy mi życie, wtedy przychodzą pomysły na zrobienie sobie krzywdy, na pocięcie się, wiem, że jeśli to zrobię to też nie będzie dobrze... jedynym sposobem na to by zapomnieć jest głodzenie się, sprawiam sobie poniekąd ból i uzależniam się od niejedzenia.
Jest ze mną źle... a minęły dwa lata...
Płynął mi łzy gdy o tym myślę...
Jak przeczytałam twoje wyznanie to mam ochotę cię przytulić i powycierac te łezki, myślę ze cię rozumiem. Mam 11 kilo niedowagi i to nie jest fajnie gdy spotykasz kogoś z rodziny lub znajomych i słyszysz "jaka ty chuda jesteś!".Oni nie wiedzą jakie to uczucie jak próbujesz jeść a ci w buzi jedzenie rośnie, patrzysz na jedzenie i cię mdli.
Co za ironia ty nie jesz żeby nie palić a ja zaczęłam palić żeby móc jeść. Na początku po paleniu miałam apetyt ale gdy mocno się wciagnelam w nałóg to zamiast iść do lodówki paliłam następnego jointa. Dziś mija 20 dni bez jointa a 28 bez papierosa i nadal brak apetytu.
Czy jest więcej osób z podobnym problemem i jak sobie z tym radzicie.
Snuf nie przejmuj się niedługo zaczniesz jeść jak mały parowóz :-) Na początku miałem identycznie, po rzuceniu trawki zacząłem jeść dopiero po 4 miesiącach, to że papierosy rzuciłaś też super, jeszcze trochę i zaczniesz jeść z wielkim apetytem. Obecnie twój organizm ma taki rozpierdol o jakim nawet ufolodzy nie śnili, ale to dobrze, to oznaka, że zachodzą zmiany. Te zmiany kosztują sporo energii twojej psychiki i ciała.
Najgorsze są te chwile zwątpienia kiedy sobie myślimy "Czy kiedyś będzie normalnie?", to okropne, bo skoro 10 lat chodziłem zaćpany ja już nie pamiętam co to normalnie jest... Często mam wrażenie że już zawsze będę się tak czuł, ale to tylko wrażenie... Ilekroć nie miałem załamania w stylu "nie dam rady", "już zawsze będzie do dupy", czy dochodziło nawet do myśli samobójczych to powtarzałem sobie że to wszystko jest pracą jaką muszę przetrwać aby dojść do siebie, że to się dzieje dla mojego dobra, nawet to złe...
I tak właśnie się dzieje, po takich chorych akcjach czuje się znacznie lepiej, z miesiąca na miesiąc jest zawsze lepiej. Zachęcam do trwania w abstynencji, minie czas a wrócisz do życia i poczujesz się jakbyś wygrała w lotto :) Nic nie jest tyle warte jak życie :)
rabaha22 mrbous... tu raczej nie chodzi o powrót apetytu, tylko o jakikolwiek sposób wyniszczania siebie, przynajmniej u mnie. Po 2 latach, jest cudownie, bo na trzeźwo, bo czuję i wiem co się dzieje... ale ta skłonność do autodestrukcji mnie momentami przeraża.
no po autodestrukcji też może to iść, albo to jest też tak, że wcześniej żywisz się trawką i nagle ani nie ma trawki ani za jedzenie się nie chcesz brać (mózg nadal czeka jedynie na narkotyk). A może we wszystkim jest ziarnko prawdy.
Fajnie usłyszeć że po 2 latach jest cudownie u Ciebie. U mnie terapeuta już na początku zaznaczył, że za 2 lata zapomnę o narkotykach : ) To chyba taki czas gdzie uwalnia się człowiek od trawki... wiadomo, że to kwestia indywidualna, ale te 2 magiczne lata.. ahh =)
To nie jest tak, że zapomnisz, ale nie będziesz myślał o tym 24 godziny 365 dni w roku.
Na początku jest fajnie, bo realny świat był dla mnie czymś nowym... kolory i to wszystko takie wyraźnie, tak wszystko zaczęło do mnie docierać, każdy bodziec, teraz swoją przeszłość traktuję jak zły sen, chociaż szerze się przyznam że lubiłam czasem coś ogarnąć.
Trzymajcie się ;) !
Hej, na 300% jestem czysta i czuje się z tym dobrze. Przestalam pic i alkohol nie dlatego ze miałam z nim problem ale zauważyłam ze staram się nim zastąpić palenie.
Pierwsze trzy tygodnie znosiłam bardzo ciężko a najbardziej dokuczał mi bul głowy i mocne bicie serca. Raz miałam 4 dni załamania psychicznego, mogę te uczucie porównać do żałoby jakbym utraciła coś bliskiego.
Niedawno byłam na koncercie i wokół mnie wszystko: papierosy , alkohol , trawka a ja byłam ponad to wszystko. Szczerze szkoda mi ich było tych ludzi, większość udawała ze się dobrze bawi. Widać to po sztucznych uśmiechach i pustych nieobecnych oczach.
Byłam identyczna i upewnilam się ze warto być wolnym od nałogów. Teraz jestem w stanie przeżywać pozytywne głębsze uczucia, nie ma już we mnie zbędnej agresji i dziwnej pustki,. Jestem w stanie panować nad emocjami jak i zachowaniem. Nie skupiam się Tylko! kiedy będzie okazja odurzenia się a czerpie przyjemność z pomysłowości i kreatywności. Nie poruszam się jak zombi a idę kobiecym lekkim krokiem. Dwa kilo na plusie, huraaa.
Jestem z siebie dumna ze walczyłam o siebie bo teraz to sielanka.
Nie myśl o sobie że jesteś słabszy bo też możesz i zasługujesz. Nikt inny tego potworka za ciebie nie przegoni, już czas puścić ten łańcuch zniewolenia!
Nie poddawajcie się.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach