Paliłem marihuanę 10 lat, od 15 do 25 roku życia. Później doszedł również problem z alkoholem i amfetaminą. Moim głównym narkotykiem była jednak trawka. Ostatnie 2 lata jarałem jak smok, ok 5 gram dziennie - dosłownie wagowo 5 gram na siebie samego. Jarałem bez przerwy, właściwie już nic nie robiłem tylko jarałem. Nawet zawodowi palacze patrzeli na mnie jak na idiotę że tyle pale. Mieli rację. W dodatku miałem całkiem niezły biznes, zarobiłem na nim tyle że mogłem już dom budować i działkę kupić, ogromne pieniądze, a dosłownie wszystko wydałem na imprezy, trawkę, alko, amfe ---> wszystko ! Nawet samochodu nie kupiłem, nie zrobiłem prawa jazdy... Delikatnie mówiąc zachowałem się jak debil, nawet koledzy mnie nie rozumieli co ja odwalam z taką kasą...
Mało tego nie ukończyłem szkoły, bo byłem najmądrzejszy na świecie. Dziś mogę śmiało powiedzieć - zajebiście żałuje tego co zrobiłem, swoich błędów i postaram się, żeby w przyszłości nie popełniać ich. Moment kiedy wychodzi się z nałogu, człowiek się przebudza, przechodzi w świat rzeczywisty, i co widzę? Siebie, brak wykształcenia, duże zadłużenie, choć z tych długów da się jeszcze wyjść - jakieś 30k.
Nie przestałem ćpać dlatego, że kasa mi się skończyła. Zarabiałem dalej, biznes upadł całkiem niedawno. Wiecie czemu? Bo jestem w takich nerwach, nie mam kompletnie motywacji do działaniu, nie chce mi się żyć...
Od początku chodzę na terapie, to właśnie mi ciągle pomaga. Tylko dlatego się trzymam. Ludzie zapewniam was, bez terapii nie da się wyjść z nałogu.
Miałem lepsze chwile w wyjściu z nałogu i gorsze. Teraz przeżywam coś strasznego, nie wierzyłem że może to się stać po 7 miesiącach trzeźwości. Od kilku tygodni nie mam ochoty żyć, często miewam myśli samobójcze, są silniejsze ode mnie, siedzę zamknięty w domu, nie chce mi się wychodzić, nic nie chce, dosłownie nic... Mam pytanie czy ktoś z podobnym bagażem doświadczeń i okresem abstynencji przeżywał takie objawy mimo tak długiego czasu abstynencji?
Tak Morbus. Wydaje mi sie ze zespol odstawienny z biegiem czasu staje sie meczacy i dlatego nawet po 7 miesiacach moze byc ciezko.
Ja osobiscie mialem podobnie. Przechodzisz przez kryzys ale pamietaj ze ten kryzys spowodowany jest tym ze twoj mozg probuje sie na nowo przystosowac do trzezwego trybu zycia. Tak ma sie dziac. Tak mozg sie adoptuje. Nie zrazaj sie i nie poddawaj sie.
Z moich obserwacji wynika ze jest to taka sinusoida, ktorej drgania w koncu ustaja. U mnie wyzwalaczem tych gorszych dni jest stres. W zyciu kazdego czlowieka pojawiaja sie problemy a my "na odwyku" musimy na nowo nauczyc sie radzic z trudami dnia codziennego. Tak to juz jest.
Na pocieszenie powiem Ci ze czym gorzej to potem duzo lepiej:)
Na dzien dzisiejszy po 11 miesiacach radze sobie z problemami o wiele lepiej.
Dalej mam gorsze dni ale porownujac do tego co bylo 4 miesiace temu jest duuuzo lepiej :)
Trzymaj sie i pamietaj ze czas leczy rany !
Bedzie dobrze ! :)
Dokładnie przeczytałem co napisałeś, twoje słowa mają głęboki i przemyślany sens - jest dokładnie jak mówisz. Nie mogę się doczekać tych lepszych dni, dziś nawet pracowałem kilka godzin nad pewnym projektem, praca szła bardzo chaotycznie, mała produktywność, sporo nerwów... sporo tego jest trzeba przetrwać :)
Przejdzie :) miałam dosłownie tak samo , jeszcze towarzyszyły mi lęki , lezałam cały czas w łóżku nigdzie nie wychodziłam bo sie bałam , życie nie miało sensu ... teraz jest lepiej , ale jeszcze nie tak jak powinno , wszystko bedzie okej ! Pozdrawiam :)
Nie martw się wszystko przejdzie z czasem tylko już więcej nie pal,chodź na terapie zacznij może uprawiać jakiś sport spotykać się ze znajomymi oczywiście tymi którzy nie palą.
Zajmij się czymś co odciągnie uwagę żebyś nie miał czasu na takie myślenie typu "moje życie jest bez sensu".
To może trochę potrwać bo jednak bombardowałeś swój organizm przez 10 lat jak mówisz w ogromnych ilościach,więc naprawienie tego musi potrwać a 7 miesięcy to nie jest aż tak długo w porównaniu do stażu twojego palenia.
Znałem kilka takich przypadków i wszystko zazwyczaj wracało do normy po roku- 1,5 ale to zależy szczególnie od psychiki i trybu życia,odżywiania itd.
Życzę Ci powodzenia w powrocie do normalności.Myśl pozytywnie i carpe diem!:)
Zapraszam do przeczytania mojego tematu :) pod koniec lipca minie 5 miesiąc , juz jest o wiele lepiej , ale jeszcze nieraz czuje stres jak gdzies wyjde większa grupą ... ;/ zapaliłam dosłownie raz , i tej bad trip wystapił , ale wszystko wraca do normy podobno więc nie martw się ; )
To wszystko samo wychodzi z Ciebie , małymi krokami :) tez musisz probować , zajmij sie czyms nie mysl o tym ; ) wiem ze trudno nie mysleć jak jest ten stan , ja mam takie okresy czasami że jest gorzej i coraz rzadziej to wystepuje aż w końcu minie całkowicie tak myślę ; )
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach