pisze poniewaz zainspirowaly mnie historie innych forumowiczow, chce jak chyba kazde tu z nas pozbyc sie raz na zawsze nalogu jakim jest palenie marihuany....
w tym roku bede mial 21 lat, pierwszy raz zapalilem majac lat 13. nawet nie pamietam kiedy, jak to bylo i co po tym czulem.mialem w swoim zyciu przerwy krotsze i dluzsze. w powaznym ciagu jestem od okolo roku, palilem codziennie, kazde ilosci, nie mialo to wtedy znaczenia, wazne bylo by zajarac, oderwac sie i uwolnic od zlych mysli. tylko ,ze nie mialem wtedy pojecia ,ze prawdziwe zle mysli dopiero najda. zaczalem z kolegami, co wieczor, wesolo, bezproblemowo, myslalem,ze milo sobie urozmaicam czas. potrzebowalem wtedy odskoczni, bylem w dolku psychicznym po ciezkim zwiazku ktory gleboko odbil sie na moim zyciu, zamiast podniesc sie i wrocic do normalnosci, a poglebilem tylko swoj stan... chce raz na zawsze rzucic.
obecnie nie pale od 4dni. juz pare razy probowalem podjac te decyzje , ale zawsze przegrywalem, brakowalo mi czegos. nigdy nie bylem takm zdeterminowany jak teraz...
pali 90% mojego towarzystwa, najlepsi kumple, kolezanki, przyjaciele... zdalem sobie sprawe,ze przez ostatni rok poznawalem ludzi tylko poprzez jointa....
wiem, ze musze urwac kontakty by to pokonac, ale jest tez w tym samym dole moich dwoch najlepszych kumpli, a ich porzucac nie zamierzam. wiem,ze bede mial u nich wsparcie, ale nie wiem czy uda mi sie przekonac ich obydwu to skonczenia z tym nalogiem, tylko jeden powaznie wykazuje takie checi.
palilem codziennie , wieczorem po pracy, wiedzialem ,ze jak ja nie zadzwonie to ktos zadzwoni pierwszy, nie wazne kto, zawsze znalazlbym towarzysza, zdarzaly sie wyjatki, pracuje, jest to najwazniejsza rzecz teraz jaka daje mi sile do zycia, ona mnie napedza i mobilizuje do czegokolwiek, dlatego tez podjalem te decyzje ze strachuiz moglbym stracic te posade.robilem ostatnio rachunek sumienia z ostatniego roku, przeczytalem doslownie pol ksiazki, ktora i tak notabene byla o tematyce narkotykow. wracam codziennie pozna noca do domu, matka sie tylko zamartwia, non stop o czyms zapominam, zarywam obowiazki, setki zlotych miesiecznie ucieka na to gowno by zasilic portfele dilerow. nie moge sie skupic, napadaja mnie nerwice, cale dnie chodze nie wyspany, jak mam tylko okazje zdrzemnac sie to ja wykorzystuje, znajomi mowia,ze ciagle sie zawieszam, z reszta rodzina podobnie mnie ocenia, jak nieogarnieta osobe, ktora ma problemy z odnalezieniem sie i pamietaniem o prostych rzeczach, jak juz bralem sie za jakas rozrywke to wszystko po joincie, czy ogladalem film , czy szedlem pograc na boisko, czy cokolwiek innego.
miesza mi sie w glowie. przeraza mnie to jaki jestem otepialy, nie mam zadnych zainteresowan, nie rozwijam sie, moja samoocena spadla. a co najgorsze ojciec z ktorym nie mieszkam od dziecka paradoksalnie jest psuchoterapeuta wparu osrodkach od uzaleznien.
reasumujac - porazka, zdaje sobie sprawe,ze marnuje sobie to zycie, chce by to juz wiecej nie wrocilo, bym wiecej nie musial niszczyc sobie zycia...
choc nie wiem jak to wyglada, wiem ,ze tak napewno jest iz zycie piekniejsze jest bez narkotykow....
nigdy nie nazwalbym trawy narkotykiem, teraz jestem pewien iz nim jest.
"choc nie wiem jak to wyglada, wiem ,ze tak napewno jest iz zycie piekniejsze jest bez narkotykow.... "
dokladnie tez tak mysle i dlatego chce skonczyc jarac i zobaczyc jak to jest na trzezwo zyc na prawde a nie tylko marzeniami w swojej wyobrazni...
kiedys mi sie wydawalo ze dzieki marii dostrzegam piekno zycia ze bez niej bym nie dostrzegl wielu pieknych rzeczy wokol mnie... moze i tak bylo ale co z tego skoro teraz to wszystko stalo sie rytuna i za kazdym razem gdy sie spale widze to samo i w ten sam sposob, wrecz wtedy gdy jestem trzezwy czuje sie jakos inaczej i dostrzegam rzeczy ktorych na fazie nie dostrzegam... taki maly paradoks, upalenie stalo sie dla mnie tak normalne takie codzienne ze gdy jestem na trzezwo to czuje cos nowego cos innego,wszystko sie odwrocilo heh...
Siema- trzymam kciuki- ja tez robiłem rachunek sumienia- ile to hajsu szło miesięcznie do kielni dealera- szko 30 zł x 30 dni... 900 zł- SZok
JA tez juz 4 dzien bez shitu i jest bez kitu rewelacyjnie
Uważam ze nie musisz urywać kontaktów- nie sztuką jest nie robić czekoś jak tego nie ma... sztuka jest nie jaraz jak ktoś Ci podaje temat... a najlepszym dowodem jest jego zdziwienie.... No co Ty - nie jarasz... Nie jaram.... Pozornie sie zaśmieje lub nie... ale bądz pewnien... jak bedzie sam pomyśli... ja też tak chce jak on... chce nie palić....
POLECAM SPORT... POMAGA I OCZYSZCZA...
GENERALNIE CEL ŻYCIOWY BO JAK KTOS NIE MA CELU TO JEST BARDZIEJ PODATNY NA ROZNE POKUSY...
Co do otaczającego nas piekna. MJ niejednego nauczyla dostrzegania piekna i pozytywnego nastawienia do innych ludzi... tylko ze jak bylo w moim przypadku bardzo często ten pozytyw i usmiech na twarzy zmienial sie w smutek, załamke spowodowaną przebiegiem swojego życia. Można przestac palić i nadal być takim czlowiekiem jak kiedys, mozna dostrzegac piekno swiata bez palenia, ale najpierw trzeba rzucic i naprawic swoje życie.
A jesli chodzi o odmawianie. Popatrz na swoich kumpli gdy są zjarani. Jak sie wtedy zachowuja, jak sobie radzą z różnymi czynnościami, z orientacja w terenie itp. Może i mają ubaw, ale ty mozesz miec ubaw na trzeźwo. Naucz sie "błyszczeć" tym że nie palisz... Wkoncu Ci sie to spodoba.
Popieram slowa Zozola. Sport naprawde poprawia humor i samopoczucie... i warto wkoncu znaleźć sobie jakies fajne hobby.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach