Hej!
Znalazlam to forum przed chwila i postanowilam sie podzielic moja krotka historia.
Odkad pamietam bylam wielka przeciwniczka ziola.
Do czasu.
W 2002 roku trafilam do Holandii i tam zaczela sie moja przygoda z "wolnoscia"
Zaczelam od okazyjnego palenia,skonczylam na paleniu codziennie- zaledwie po miesiacu od mojego przyjazdu do kraju wiatrakow.
Myslalam sobie - co za fantastyczne zycie.Pracuje,stac mnie na to,zeby sie utrzymac,pale dla przyjemnosci bez zadnych konsekwencji...
3 lata pozniej....nadal palilam.Codziennie z moim chlopakiem (obecnie mezem) palilismy wspolnie jointa- co by sie zrelaksowac po pracy.Funkcjonowalismy calkiem normalnie.Codziennie chodzilismy do pracy,po pracy szkola,kursy-i wieczorem joint....
Jednak zmiany w mojej glowie staly sie zauwazalne.Klopoty z koncentracja,dziwne urojenia w glowie,migawki wydarzen,twarzy,sytuacji z przeszlosci.Zaczelo mnie to bardzo przytlaczac.Zdawalam sobie sprawe ze skutkow marihuany...nie myslalam jednak,ze tak dotkliwie je poczuje.Dzien zaczynalam od placzu,konczylam 2-3 godzinami motania sie na lozku,probojac wylaczyc mysli w glowie i te cholerne migawki,ktore nie dawaly mi zyc...
na szczescie moj maz dodawal mi sil,caly czas byl przy mnie- i gdyby nie on,ciezko byloby mi sie z tego wyplatac....ja przeciez nie bylam uzalezniona...tak sobie wmawialam...
pewnego dnia powiedzialam dosc.Niech sie dzieje co chce.Koncze z tym gownem raz na zawsze,psychicznie i tak bylam pozamiatana....
rzucilam z dnia na dzien...
w marcu minely 2 lata odkad razem rzucilismy to swinstwo :)
prawie rok temu przeprowadzilismy sie do UK...potrzebna nam byla zmiana otoczenia,kraju....
wczoraj na jednej z brytyjskich stacji telewizyjnych- ogladalam program o uzaleznieniu marihuanowym i az mnie w dolku sciskalo ogladac ludzi zmagajacych sie z tym problemem.
Marihuana pozostawila slad w mojej glowie.Skonczyly sie urojenia,ale bicie sie z myslami i migawki od czasu do czasu mnie nawiedziaja...przypominajac mi to o czm chce zapomniec....
jestem teraz zupelnie innym czlowiekiem.Czuje ze zyje!Gdybym tylko mogla cofnac czas....
Jak sami widzicie- historia jakich wiele,ale kolejna z pozytywnym zakonczeniem :)
mam nadzieje,nie zabraknie wam sil!
bardzo wam wszystkim dopinguje! i wierze,ze sie uda!musi sie udac!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach